nie kocham już swojego męża
Jeszcze zanim wsiadł do swojego luksusowego audi, zapytał, czy spotkamy się w naszym mieście. Zgodziłam się, z trudem opanowując chęć zatańczenia z radości. I tak to trwało przez kolejne miesiące. Wbrew obawom Moniki, Mariusz nie potraktował mnie jak zabawkę jednorazowego użytku.
- Nie kocham mojej pięcioletniej córki, bo kradnie mi miłość męża. On po prostu oszalał na jej punkcie, a na mnie nie zwraca już uwagi. Jej kupuje wszystko, co tylko zapragnie, a ja mogę pomarzyć o kwiatach na imieniny. Ostatnio na urodziny dostałam od niego krem do rąk i książkę z gatunku romans z kiosku.
Kocham swojego partnera, panujemy imiona dzieci i kolor ścian. Ale miałam tak mało doświadczeń. Chcę spróbować czegoś nowego. Nie szukam błogosławieństwa. I tak to zrobię. Tylko czuję się winna, mój partner jest dobry. A gdy szukam w necie, nie mogę znaleźć historii podobnej do mojej.
Cała intryga, tajemnica okazują się bardzo ciekawe, ale zachowanie Magdy w wielu przypadkach zostawia wiele do życzenia. Moim zdaniem kobieta jest egoistką. Tak skupia się na sobie, swoich emocjach, swojej krzywdzie, że kompletnie nie zwraca uwagi na swojego męża. Oczekiwała od niego wsparcia, ale sama nie dawała tego samego w zamian.
tego wybaczyć ani zrozumieć.Już z dwojga złego wolałabym by syn okazał się gejem a córka lesbijką. ale uwierzcie kocham go nie mniej niz Ty swojego męża, niż Ty swoją żonę, niż
Ich Würde Dich Gerne Kennenlernen Englisch. Data utworzenia: 18 lutego 2022, 6:16. Są razem już 34 lata. I choć Mariola Bojarska-Ferenc ( l.) i Ryszard tworzą udane małżeństwo, słynna trenerka fitness znana z wielu programów w TVP zdradza nam, że zamiast mówienia o miłości woli czyny. By pokazać swoje uczucia, chętnie mężowi coś upichci, albo wyprasuje koszulę. Jak wygląda jej związek? Mariola Bojarska-Ferenc Foto: Tedi / W 2022 roku mija 31 lat od ślubu Marioli Bojarskiej-Ferenc. Mało kto wie, ale gwiazda w przypływie złości pozbyła się swojego czasu pierścionka zaręczynowego. – W naszym małżeństwie nie brakuje emocji od samego początku. Swój temperament włoski pokazałam już wtedy, gdy po ślubie przeprowadziłam się na jakiś czas do Poznania, gdzie mieszkał mąż. Proszę sobie wyobrazić, że trzy tygodnie po ślubie wkurzyłam się na męża przeogromnie. Byliśmy wtedy na eleganckim przyjęciu. Byłam tak zazdrosna o jego długą rozmowę z inną kobietą, że bez zastanowienia rzuciłam pierścionkiem zaręczynowym w tłum i wyszłam. Niestety ktoś go ukradł, nie odzyskaliśmy go – mówiła Faktowi w 2020 roku Bojarska-Ferenc. Mariola Bojarska-Ferenc zdradza sekrety swojej miłości – Gesty są ważniejsze niż słowa. Je zdecydowanie tak wolę. Ludzie często zapewniają się o miłości, ale potem nic za tym nie idzie. To musi być straszne - opowiada nam Mariola, która po tylu latach z ukochanym Ryszardem ma wiele refleksji. – Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że kocham męża nie za coś, a pomimo. Kiedy się jest razem tak długo to się wie, że bywa tęczowo, ale jest też szaro i czarno. Sztuką jest przejść przez te wszystkie kolory życia, bez zadraśnięcia tego co najmocniejsze i być dalej ze sobą i się kochać - stwierdza trenerka, dla której miłość to przede wszystkim partnerstwo, wspólne pomaganie sobie i dbanie o siebie. Jak Mariola Bojarska-Ferenc okazuje uczucia? Według Marioli Bojarskiej-Ferenc słowo "kocham cię" jest zbyt ulotne. – Nie lubię bez sensu mówić mężowi, że go kocham, bo samo słowo dla mnie nic nie znaczy. Ja czuję miłość męża, gdy jestem chora i on opiekuje się mną, robi mi śniadanie do łóżka czy herbatę. Czuję się też kochana, gdy kupuje mi moje ukochane białe kwiaty, bo wtedy wiem, że zna mnie doskonale i wie, że małymi gestami może sprawić mi przyjemność - opowiada i dodaje. - To więcej wyraża niż słowa "kocham cię". Mąż też czuje się kochany, jak wyprasuję mu koszule czy zadbam o dom, ugotuję obiad - kwituje Mariolka. Przeczytaj również: Mariola Bojarska-Ferenc o operacjach plastycznych. Czy wkrótce się na nie zdecyduje? Mariola Bojarska-Ferenc boi się wrócić na siłownię. Poleca ćwiczenia z butelkami Mariola Bojarska-Ferenc o stracie pracy. „Brutalnie ze mnie zrezygnowali" /8 Tedi / Mariola Bojarska-Ferenc opowiedziała Faktowi o miłości. /8 @mariola_bojarska_ferenc / Instagram Mariola Bojarska-Ferenc zna męża już 34 lata. /8 @mariola_bojarska_ferenc / Instagram W 2022 roku Mariola Bojarska-Ferenc będzie obchodziła 31. rocznicę ślubu. /8 - / Kapif Mariola Bojarska-Ferenc lubi gotować dla męża. /8 Aleksander Majdański / Mariola Bojarska-Ferenc dab by jej mąż miał w szafie zawsze wyprasowane koszule. /8 Aleksander Majdański / Mariola Bojarska-Ferenc nie lubi mówić mężowi słów „kocham cię". /8 Aleksander Majdański / Mariola Bojarska-Ferenc uważa, że czyny są ważniejsze od słów. /8 Tedi / Mariola Bojarska-Ferenc nie ukrywa, że jest dziś w szczęśliwym małżeństwie. Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Pewnie stres albo jakaś inna jest na boku . Jak "mu rośnie" to w czym widzisz problem? skoro mu staje to chyba go pociągasz, nie? Tylko w tym problem ,że to ja zaczynam zawsze nigdy on nie. Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-05-07 17:56 przez etaa894. Ile jesteście razem? Może ma jakieś kłopoty w pracy np., to ma duży wpływ na te sprawy. Bądź wyrozumiała i cierpliwa. Rośnie? To dobrze, gorzej jak by nie rosło. Cytatpisaczkixd skoro mu staje to chyba go pociągasz, nie? Cytatmargoletka Ile jesteście razem? Może ma jakieś kłopoty w pracy np., to ma duży wpływ na te sprawy. Bądź wyrozumiała i cierpliwa. Jesteśmy już ze sobą 4 lata. Tak ma ale to już długo trwa ten jego stres i juz nie wiem co robić. Jestem kobietą i chce czuć, że mój partner mnie pragnie i pożada. CytatMee1990 Jak "mu rośnie" to w czym widzisz problem? Gorzej jakby mu nie rosło Cytatchocolatto7693 Nie doszukuj się na siłę jak "mu rośnie" to go podniecasz , więc nie panikuj. Tym bardziej , że zapewnia Cię , że cię kocha , podnieca i pociąga to nie ma o co się martwić gorzej , jakby mu tam nie rosło ) Czyli czekać..? sam chłopak Cię zapewnia, że go podniecasz i pociągasz więc nie masz się czym martwić ja nie wiem czy Ty masz 5 lat.. Skoro mu rośnie to go podniecasz. Skoro o tym mówi to go podniecasz. Facet to jednak nie maszyna, nie będzie wiecznie zwarty i gotowy, bywa też zmęczony i ma gorsze dni w seksie.. tyle Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.
Malu, to smutne, co piszesz. Może to tylko przejściowy stan? Przecież musieliście przeżyć razem coś pięknego, skoro jesteście teraz małżeństwem. Piszesz, że mąż ma ciężką sytuację w pracy, wydaje mi się, że powinnaś Go wspierać, po to też jesteś z nim, jeśli choć trochę zależy Ci na tym związku, ratuj to, co pozostało, nie popadaj w obojętność - bo ona potrafi zabić najpiękniejsze związki. Piszesz, że przestałaś tęsknić, że nie zależy Ci na tym, kiedy On wróci z pracy, boisz się. Malu, nie bój się, tylko przemyśl na spokojnie na czym Ci zależy, i co jest ważne w Twoim życiu, jeśli choć trochę liczycie się jeszcze Wy, to ratuj to co jest do uratowania. Pozdrawiam i życzę uśmiechu na ustach i w sercu. --------------------Maga mama Weroniczki ( i Kingusi (
Dawno tu nie byłam, bo nie mam dostępu do neta. Ale w piatek wieczorem mam zamiar ponownie wpasc tu, na formum i przeczytac odpowiedzi, jesli ktoras ma podobny klopot lub chce mi pomoc. Urodzilam coreczke w marcu, do tego czasu bylo Ok. Wyszlam dwa lata wczesniej za maz z milosci. Kochalam meza i bylo wszystko swietnie. Po porodzie zaczely sie problemy. Zaczal mnie najprosciej na swiecie wkurzac o wszystko. Nie mowie, ze nie ponosze winy za nic, ale po prostu sytuacja jest nie do wytrzymania. To wszystko bylo juz wczesniej, przed urodzeniem dziecka, ale ja tego nie zauwazalam!!! Dopiero jak zaczelam byc zmeczona, przy opiece nad dzieckiem zobaczylam, jaki to cham!!! Po pierwsze maz twierdzi, ze opieka nad dzieckiem to sama frajda. Ze on pracujac w biurze przy kompie dopiero sie napracuje. Wymaga ode mnie opieki calodobowej nad dzieckiem, obiadu, czystego domu i uprasowanych koszul. Ja po prostu nie daje rady. Jak corka spi, ja siadam i czytam ksiazke, bo ona spi tak czujnie, ze musze siedziec przy wozku i bujac ja. Teraz tak juz nie jest, ale przez pierwsze 3 m-ce tak bylo. Czasem mala ma tak kiepski dzien, ze mam problem, zeby zjesc sniadanie. Po poludniu placze ze zmeczenia. A moj maz uwaza, ze jestem smieszna, skoro czytam ksiazeczki i narzekam, ze jest mi trudno. Jak prasuje, to zajmuje mi to 3 godz., bo corka np. nie ma juz ochoty lezec na macie, wiec musze ja wsadzic do lezaczka, w ktorym tez nudzi sie juz po 15 min. I tak w kolko, ale wam pisac o tym nie musze, bo same to znacie z autopsji….. Moj maz kazda czynnosc, kazdy obowiazek w domu, jak sprzatanie, mycie naczyn itp dzieli skrupulatnie na pol. Nie wazne, ze ja sie do tej 17 dzieckiem zajmuje SAMA, ugotuje obiad i mu go podam. Jesli dzien wczesniej po tym obiedzie on myl naczynia, to dzis tego nie zrobi. Jest niesprawiedliwy. Najgorsze jest to, ze jak chce z nim pogadac, to sie nie odzywa, nie reaguje i patrzy tempo przed siebie. Jego pasja jest komputer, w ktory gapi sie od momentu zasniecia dziecka. Nie spedza ze mna czasu wieczorem. Ale to co, skoro corka zasypia o 22:30, to i ja ide spac. On siedzi przy kompie do 2 w nocy, wstaje o 7 i jest nieprzytomny. Jakma uspic corke, to robi to machinalnie, np. telepie ja na sile w wozku, a ona az z placzu sie zanosi. Boje sie zostawic go samego z corka i do tego czasu jeszcze tego nie zrobilam. Ostatnio posadzil ja na kanapie i mala zgiela sie do przodu i upadla na buzie!!! KURDE! Ona wtedy nawet nie miala 4 i pol miesiaca!!!!!!! Jak jechalismy do lekarza, poprosila, zeby przyniosl fotelik do samochodu. A on przyniosl….. bujaczek!!!!!!!!!!!!!!! To sa szczegoly, na prawde. Ale dziecko potrzebuje opieki, a nie on sobie je sniadanko, a ona lezy obok i muczy,a on zza ramienia cos mruknie i gapi sie w telewizor. On uwaza, ze ma ciezej, niz ja i twierdzi, ze powinnam isc do pracy. Zadne rozmowy nie pomagaja. Dochodzi do krzykow!!!!! I to z mojej strony, bo jego taktyka jest milcenie i ignorancki usmieszek na twarzy. Ja go na prawde nie kocham. Wiem o tym dobrze i gdybym mogla wrocic czas, nie wyszlabym za niego za maz. Wiem, ze wszystko ma swoje podloze – ja nie mam pracy, zyjemy z wielkimi dlugami za 1500 zl, mieszkamy blisko moich rodzicow, ktorzy go nienawidza. Ale teraz widze, ze moja mama miala racje, ze on jest leniem, ze jest gowno wart. On taki byl wczesniej, ale ja bylam tak zaslepiona miloscia, ze tego nie widzialam!!!!! Pamietam, jak bylam w ciazy i chcialam, zeby wieczorej przyszedl do lozka i mnie przytulal, on wpadal na 2-3 min. i mowil, ze idzie na kompa, bo to niedlugo sie zmieni i nie bedzie mogl siedziec przed nim, wiec teraz musi to wykorzystac. A ja tak bardzo pragnelam bliskosci. Nie caluje mnie, nie tuli…. Wiele miesiecy po porodzie dal mi buzi, a ja czulam sie, jakby to byl calus ludzi, ktorzy sa malzenstwem od 30 lat….. Wczoraj po raz pierwszy sie kochalismy, od 5 m-cy. Nie czulam tego, co wczesniej. Czulam potrzebe zaspokojenia i tak bylo od poczatku do konca. Pamietam, jak kiedys jak mnie calowal przy stosunku, czulam wielka milosc. Teraz czuje tylko popielniczke w jego ustach. Obrzydza mnie, nie moge na niego patrzec, mdli mnie na jego widok. Wszystko mnie w nim denerwuje. A najbardziej jego sposob traktowania mnie. Jestem po prostu ZONA I MATKA, a nie kobieta z potrzebami, uczuciami, potrzeba snu i odpoczynku. Jestem dla niego nikim. A on zachowuje sie jak stary, 60 letni facet z niesamowitym wyobrazeniem na swoj temat, egoista i dbajacy tylko o SWOJE potrzeby. Nie chce pisac, ze go nienawidze, ale juz na peno nie kocham. Nie wiem, co zrobic, nie wiem, co poczac, jak sie zachowywac, jak dalej zyc. Dla mnie najwazniejsza jest corka i dla niej zrobie wszystko. Pomozcie, prosze. Tylko w was nadzieja, bo nie mam z kom pogadac. Kompletnie z nikim….. Aga z Julianną, ur. 19 marca 2004 roku
#1 Nie wiem czy nadal kocham męża? Czemu tak myślę? Lubię spędzać czas bez niego , jak go nie ma w domu dopiero czuję ,że żyję , na zakupy czy do znajomych wybieram się wtedy gdy wiem, że on nie będzie mógł iść ze mną . Nieraz pyta się mnie czemu nie chcę gdzieś jechać gdy on jest w domu, a tu właśnie chodzi o to ,że gdy go nie ma w domu to ja muszę nacieszyć się tym wolnym od niego czasem. Jednak najgorzej wyglądają sprawy łóżkowe , nie mam ochoty na seks i ciągle znajduję wymówki , mąż już zaczyna się z tego powodu denerwować i pyta mnie co się ze mną dzieje , a dla mnie seks z nim to zło konieczne, mówi mi że chyba jestem nienormalna . Nie wiem już co mam robić nie mogę go zwodzić w nieskończoność, a nie wiem jak przełamać ten pozór nic nam do szczęścia nie jest potrzebne mamy własne mieszkanie cudowną córke a jednak czuję że moje uczucie do niego wypaliło że nawet gdybym chciała od niego odejść to nie mam dokąd .Moi rodzice uważają że małżenstwo jest najważniejsze i nawet gdy jest zle trzeba zacisnąć tu zacisnąć zęby...my się dziennie kłócimy wyzywamy,wczesniej juz tu pisałam ze maz mnie nawet wiem co robic,może inaczej byłoby gdybym miała prosze. reklama #2 Wiele małżeństw przechodzi podobne kryzysy. Jeśli masz taką możliwość udajcie się na wspólną wizytę do psychologa - sprawdź w przychodni, bo tam mają refundowane wizyty. Jeśli możesz sobie na to pozwolić to wyjedź z domu nawet na miesiąc np do rodziny, pewnie musicie od siebie odpocząć #3 Rozstanie na jakiś czas to dobry pomysł, wyjazd np. do rodziców ukaże ci czy za nim tęsknisz czy nie, a jeśli tęsknisz to nadal kochasz. #4 A moim zdaniem rozstanie to najgorsze co można zrobić, to jest uciekanie od problemu. Ja bym polecała wspólny wyjazd. Z dzieckiem lub bez. Każda para prędzej czy później boryka się z różnymi problemami. Uciekanie od nich może sprawę co najwyżej pogorszyć. A co najważniejsze potrzebna jest dobra wola z obu stron, bez tego ani rusz. Pozdrawiam:-) #5 warto spróbować wszystkiego i ratować jeżeli oboje tego chcecie ale jeżeli dojdziesz do wniosku że naprawdę go nie kochasz i nie potrafisz już z nim żyć pod jednym dachem to się rozstańcie bo awantury rękoczyny i wzajemna niechęć to najgorsze co możecie sobie i dziecku zafundować...... a rodzice no cóż to nie oni żyją w tym związku i jeżeli ciebie kochaja to z czasem się z tym pogodzą .......... Ostatnia edycja: 28 Luty 2009 #6 Avacanda84 - **malinka** ma rację. Wiele małżeństw przechodzi podobne kryzysy (u mnie też nie jest kolorowo), ale... Przed chwilą przeczytałam Twojego posta z zeszłego roku. Napisałaś w nim, że mąż Cię uderzył, jak trzymałaś na rękach córeczkę... Zastanów się, czy chciałabyś, aby Twoja córka widziała to wszystko i uważała tego typu traktowanie za normalne... Napewno nie chciałabyś, aby jakiś facet traktowł Twoją córkę tak samo, jak teraz traktuje Cię Twój mąż... Niedawno moja koleżanka postanowiła rozwieść się ze swoim mężem. Miała podobną sytuację do Twojej. Na początku były kłótnie i wyzwiska. Po raz pierwszy mąż uderzył ją, jak ich dziecko miało kilka miesięcy. Następny raz podniósł na nią rękę rok później. Potem zdarzało się to coraz częściej. Rozstawali się i schodzili... W końcu powiedziała "dość" nie tylko dla swojego dobra, ale przede wszystkim dla dobra dzieci. Życzę Ci i Twojej córeczce wszyskiego najlepszego! Pozdrawiam :-)! Ostatnia edycja: 2 Luty 2009 #7 Dziękuje dziewczyny za przekonana że uczucie do męża Wam że wolałabym chodzić głodna,brudna a żeby być szczęśliwa i się nie mnie to że córka na wszystko patrzy,jak się kłócimy ona już rozumie wiem ją pytam kto w domu krzyczy odpowiada rozmawiałam z moją mi że kłócimy się o pierdoły,że zanim coś powiem mam się ugryżć w jezyk,aby nie prowokować,ustępować i odniosłam wrazenie ze mowiła mi ze to moja mój mąż i tak jest ideałem bo nie pije,po pracy chodzi do domu,daje mi patrzec przedewszystkim na dziecko bo to tragedia jak nie ma abojga mama powinna mnie aby troche zrozumieć,że mam dosyc kłotni a to dzieje się codziennie od 2 lat non stop razem nie wychodzimy wszedzie osobno a jak juz to udajemy i sie do siebie nie odzywamy lub jak zwykle sobie myślałam gdybym została sama z córka odeszła od niego to gdzie bym ze rodzice by mnie wzieli dla nich to szukać na cito jakieś pracy nie wyobrazam sobie jakby to wiem jedno że napewno byłabym szczesliwsza ze mam spokoj i byc moze jeszcze kiedys byłabym z kims czy są mężczyzni którzy zwracają uwage na samotną matke z dzieckiem hmm...w mojej glowie jest istne tornado nie wiem co mam byłoby gdyby mnie maz rzucił wtedy i rodzice okazaliby odrobine skruchy,przygarneli mnie achh.....Malinka1 jak to było u Ciebie...jak zaczynałaś początek końca #8 Dziękuje dziewczyny za przekonana że uczucie do męża Wam że wolałabym chodzić głodna,brudna a żeby być szczęśliwa i się nie mnie to że córka na wszystko patrzy,jak się kłócimy ona już rozumie wiem ją pytam kto w domu krzyczy odpowiada rozmawiałam z moją mi że kłócimy się o pierdoły,że zanim coś powiem mam się ugryżć w jezyk,aby nie prowokować,ustępować i odniosłam wrazenie ze mowiła mi ze to moja mój mąż i tak jest ideałem bo nie pije,po pracy chodzi do domu,daje mi patrzec przedewszystkim na dziecko bo to tragedia jak nie ma abojga mama powinna mnie aby troche zrozumieć,że mam dosyc kłotni a to dzieje się codziennie od 2 lat non stop razem nie wychodzimy wszedzie osobno a jak juz to udajemy i sie do siebie nie odzywamy lub jak zwykle sobie myślałam gdybym została sama z córka odeszła od niego to gdzie bym ze rodzice by mnie wzieli dla nich to szukać na cito jakieś pracy nie wyobrazam sobie jakby to wiem jedno że napewno byłabym szczesliwsza ze mam spokoj i byc moze jeszcze kiedys byłabym z kims czy są mężczyzni którzy zwracają uwage na samotną matke z dzieckiem hmm...w mojej glowie jest istne tornado nie wiem co mam byłoby gdyby mnie maz rzucił wtedy i rodzice okazaliby odrobine skruchy,przygarneli mnie achh.....Malinka1 jak to było u Ciebie...jak zaczynałaś początek końca #9 Wiatm dziewczyny,ja mam podobny problem. Od 2 lat jesteśmy małżeństwem, wcześniej jednak przez kilka lat razem mieszkaliśmy, mamy dziecko. I niby jest ok, przykładna rodzinka. Ale ja czuje się nieszczęśliwa, brakuje mi w tym związku namiętności, emocji, brakuje mi tego co było na początku- adoracja, czułe słowa, komplementy, czułam się wtedy taka szczęśliwa i kochana, patzyłam w mojego mężczyznę jak w obraz, czasami nawet tak sama do siebi mówiłam jak to go kocham. Ale z czasem się wiele zmieniło- już nie słyszę nic miłego, tylko że jestem wieśniakiem, że żle ugotuje, żle posprzątam. I ciągle tylko narzekania jaki to on jest wykorzystywany bo musi na nas zarabiać(ale ja też mam dochód, jednak to się nie liczy). I po takim dniu gdzie słyszę tylko same przykrości i narzekanie nie mam ochoty na niewiadomo jakie przeżycia łóżkowe- a mój mąż lubi oglodać porno i tego samego oczekuje ode mnie, mówi że wszystkie kobiety robią to co na filmach a ja jestem chora że tak nie chce. Jak tak na niego patrze to nie czuje miłości, bo ja kochałam takiego jakim kiedyś był a nie teraz. Ale ani mnie nie bije, ani nie pije. Może to ze mną jest coś nie tak. reklama #10 mimiczka22 ja mam to że mój narzeka że ciągle sprzątam i krew go mnie wyzywa że nadaje się tylko do szmaty,że jestem głupia,próżna mówi na mnie dniami siedze w domu z nikim nie gadam jedynie mi komputer został on tego nie iść raz na jakiś czas do ludzi mama znów sądzi że mi już nic nie wypada bo jestem zamężna i mam dziecko wiec do końca zycia mam siedziec w domu i być dobra dla męża bo od niego zależą sprawy finansowePowiem wam że od tych 2 lat jak to sie miedzy nami psuje mam myśli samobójcze wiedząć że mąż i rodzina mnie nie rozumie a jeszcze przygnębia wolałabym tak poprostu nie istnieć...
nie kocham już swojego męża